Jedna z najpiękniejszych kamienic w Mysłowicach, należąca do prywatnych właścicieli. Obecnie pustostan. Kamienica przy Placu Mieroszewskich wchodzi w skład historycznego układu urbanistycznego miasta wpisanego w 1972 roku do rejestru zabytków. Sama jednak, nigdy nie została wpisana do rejestru zabytków jako nieruchomość. W jednym z raportów o stanie miasta Mysłowice z początków XXI wieku kamienica ta ujęta została w tabeli dóbr kultury obiektów proponowanych  do objęcia ochroną prawną. Obecnie, od kilku lat jest niezamieszkana, nękana pożarami zaprószonymi przez dzikich lokatorów, zdewastowana od wewnątrz. Pomimo pogarszającego się stanu technicznego, wciąż stoi dumnie w malowniczym miejscu, tuż obok przylegającego do niej Parku Zamkowego.

 

Fotografia 1. Kamienica przy Placu Mieroszewskich 2 i 4 widziana od strony Parku Zamkowego - stan aktualny. Fot. Karol Wieniawski, 2017.

 

Kamienica zbudowana została na przełomie XIX – XX wieku przy ulicy Synagogalnej (Synagogen Strasse). Poza pełną, czerwoną cegłą liczne detale zewnętrzne były artystycznie tynkowane oraz wykonane zostały z odpowiednio obrobionego kamienia (piaskowca). Pomieszczenia wewnątrz również cechuje bogaty wystrój oraz staranne wykończenia. Można tutaj wspomnieć o wysokich i dużych pokojach, tynkowanych zdobieniach na sufitach, solidnych schodach ze zdobionymi drewnianymi poręczami oraz szczeblami, o pięknych piecach kaflowych, dużych drewnianych drzwiach ze stylowymi framugami . Obiekt ten należał do właściciela firmy budowlanej Antona Krafczyka (pisane również Kraffczyk), zaliczającego się pod koniec XIX wieku do grona najzamożniejszych mieszkańców miasta. Niewątpliwie wyjątkowe piękno, dbałość o szczegóły, detale architektoniczne, wykończenie, budynek zawdzięcza swojemu właścicielowi, który był mistrzem budowlanym.

 

 Rysunek 2.Kamienica przy dzisiejszym Placu Mieroszewskich 2 i 4 - początek XX wieku. Archiwum MDH.

 

Anton Krafczyk wraz ze swoją rodziną pozostał w Mysłowicach po 1922 roku, kiedy to Mysłowice wraz z częścią Górnego Śląska znalazły się w granicach Polski. W latach 1922 do 1923 został jednym z sześciu nieetatowych radców Magistratu (etatowych radców było dwóch). Później Krafczyk zastąpiony został na tym stanowisku przez Teodora Koeniga.   Anton Krafczyk, ceniony i zasłużony mysłowicki przedsiębiorca budowlany, do 1936 roku prowadził w Mysłowicach przedsiębiorstwo budowlane, kiedy to ostatecznie wraz z resztą rodziny opuścił miasto i wyjechał do Niemiec do Schönebergu – dzielnicy Berlina. Krafczyk przed przeprowadzką zamienił się parcelami z Żydem Alfredem Finkelsteinem z‚Lwowa. 30 czerwca 1936 roku przekazał połowę parceli przy ulicy Jana 7 (dzisiejsza ulica Piastowska) w zamian za parcelę w dzielnicy Berlina.

 

 Grafika 1. "A. Krafczyk przedsiębiorstwo budowlane, Mysłowice, ulica Parkowa 20" - reklama pochodząca z Księgi adresowej Województwa śląskiego: rok 1926/1927. Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa.

 

Anton Krawczyk posiadał dzieci. Jeden z synów dr Paul Kraffczyk był prawnikiem, drugi dr Franz Kraffczyk był dentystą. Natomiast córka Antona Krafczyka, utalentowana artystycznie, Elisabeth-Elly Doerrer (ur. 1900 r.) była znaną śpiewaczką operową, sopranistką. Nauki muzyczne zdobywała u najlepszych nauczycieli we Wrocławiu oraz w Berlinie. Swoją karierę rozpoczęła w mysłowickim Towarzystwie Śpiewaczym  św. Cecylii (Gesang-Verein St.Cäcilia). Podczas swojej bogatej kariery występowała w wielu operach niemieckich, m.in. pod kierunkiem reżysera operowego Wielanda. Śpiewała pod batutą wielkich dyrygentów, m.in. Richarda Straussa i Schmidt-Isserstedt. Występowała m.in. w Narodowym Teatrze w Monachium (1931-32), we Wrocławiu (1932 do 35), w latach 1935-38 gościnnie w Berlinie (najczęściej w tytułowej roli Aidy opery Verdiego). Poza tym odgrywała główne role jako Leonora w operze Fidelio Beethovena, jako Izolda w operze Tristan i Izolda Wagnera, czy w tytułowej roli Elektry w operze Straussa.  Mieszkała wraz z mężem w Mysłowicach do 1935 roku, kiedy to na stałe przeprowadziła się do Berlina. Od 1940 do 1959 roku Elly Doerrer związała się z Operą w Chemnitz, a po odejściu ze sceny została nauczycielką śpiewu. Zmarła w Karl-Marx-Stadt w 1986 roku.

 

Fotografia 3. Elly Doerrer (źródło: strona internetowa teplitz-theatre.net)

 

Naprzeciwko kamienicy przy Placu Mieroszewskich 2 i 4 znajdowała się dawna synagoga. Synagoga należała do gminy żydowskiej, której funkcje zostały przejęte przez nowo wybudowaną, pod koniec XIX wieku, okazałą synagogę przy Placu Wolności (Wilhelmsplatz). Budynek po dawnej bożnicy istnieje do dzisiaj i należy obecnie do parafii św. Krzyża. Parafia odkupiła ten budynek w 1927 od firmy meblowej „Robak” i przekształciła go w Katolicki Dom Ludowy.

 

Fotografia 4. Budynek byłej synagogi przekształcony w Katolicki Dom Ludowy przy obecnym Placu Mieroszewskich - zdjęcie z początku lat 60-tych XX-wieku. Archiwum MDH.

 

Plac Mieroszewskich ukształtował się w latach międzywojennych XX wieku. Wcześniej na jego obszarze znajdowały się głównie drewniane zabudowania. Po ich wyburzeniu powstał plac nazwany Nowym Rynkiem, wykorzystywany i wchodzący w skład dużego mysłowickiego targu. Targ swym obszarem rozciągał się od Starego Rynku poprzez utworzony Nowy Rynek, aż po ulicę Bytomską. Plac Mieroszewskich wcześniej nosił inne nazwy. Były to: ulica Parkowa, Plac Wyzwolenia, a potem Plac 22-Lipca. Jako ciekawostkę można podać, iż część Placu Mieroszewskich, bliższa Rynku, w drugiej połowie dziewiętnastego wieku nosiła nazwę Placu Bluchera (Blücherplatz).

 

.

Grafika 2. Mapa ulicy Synagogalnej w Mysłowicach z 1908 roku. Opracowanie Leonard Czarnota, MDH.

 

Wspomnienia

Po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku i kapitulacji Niemiec, Mysłowice powracają w granice państwa Polskiego. W kraju zaczyna kształtować się nowa, komunistyczna rzeczywistość polityczno-ustrojowa. Państwo przybiera oficjalną nazwę – Polska Rzeczpospolita Ludowa (1952–1989). Do kamienicy zaczynają wprowadzać się nowi lokatorzy. Dzięki licznym wspomnieniom z tego okresu, jakimi dzielili się uczestnicy otwartej grupy Mysłowickiego Detektywa Historycznego na portalu społecznościowym Facebook, będziemy mogli bliżej zapoznać się z codziennym życiem mieszkańców przy obecnym Placu Mieroszewskich 2 i 4.

 

 Fotografia 5. Plac Wyzwolenia (obecnie Plac Mieroszewskich) - lata 60-te XX wieku. Pocztówka - fot. T. Hermańczyk, BW Ruch. Archiwum MDH.

 

Większość uczestników dyskusji zgodnie twierdziła, iż wielka szkoda w jakim obecnie stanie znajduje się ten piękny budynek. Wielu obawia się jego przyszłości, podpowiadając jednocześnie w jaki sposób powinno się odratować kamienicę. Niektórzy zadają sobie pytanie, dlaczego budynek opustoszał i nie posiada obecnie mieszkańców? Pojawiają się zgodne opinie o niezwykłym otoczeniu kamienicy. Bliskość Parku Zamkowego oraz Rynku nadawała wyjątkowości temu miejscu. Mieszkańcy uczestnicząc w codziennym życiu w centrum miasta, w jego zabytkowej części, jednocześnie mogli odpoczywać i bawić się w otoczeniu zielonych terenów parku. W okresie zimowym, dzieci korzystały z parkowej górki zjeżdżając z niej na sankach.

Miłe wspomnienia pozostawiła w pamięci mieszkańcom cała ówczesna ulica Parkowa. Kamienica posiadała wewnętrzne podwórko, na którym stał niegdyś duży wóz należący do taty Pani Joli. Wóz ten stanowił doskonałe miejsce zabaw dla dzieci. Pan Jarek wspomina z kolei stojący na placu wóz pana Lipowicza (autor artykułu nie jest pewien czy chodzi o ten sam wóz). Dzieci pomagały w pakowaniu i znoszeniu skrzyń z owocami, warzywami i kartoflami, które później pan Lipowicz sprzedawał na targu. Gdy wracał do domu, dzieci wyczekiwały na niego już na ulicy Kołłątaja. W nagrodę za pomoc mogły liczyć na atrakcję w postaci jazdy na wozie.

Pani Irene wspomina czasy, kiedy uczęszczała do Domu Ludowego na religię. Dom ten znajdował się naprzeciw kamienicy. W drugiej kamienicy przyjmowali natomiast doktor Wojnar oraz doktor Spiller. W budynku znajdowała się także przychodnia stomatologiczna, gdzie Pan Jarek miał zakładany pierwszy aparat na zęby, to była wtedy absolutna nowość. Ortodonta pojawił się w 1968 roku. Tą datę zapamiętała dokładnie pani Jola, ponieważ z tego powodu została wykwaterowana zwalniając miejsce na lokal ortodontyczny. Lokal ten został połączony z działającą wcześniej na piętrze przychodnią kolejową. Pani Jola z wielką nostalgią wspomina późniejsze wizyty u tego samego ortodonty, kiedy to poczekalnia znajdowała się w jej dawnej kuchni, a gabinet w pokoju.

 

 Fotografia 6. Plac Wyzwolenia (obecnie Plac Mieroszewskich) - lata 60-70-te XX wieku. Pocztówka. Archiwum MDH.

 

Nie wszyscy mieli dobre wspomnienia z tego okresu. Profesor Sulik opisuje, jak w 1960 roku na III piętrze otrzymał przydział jednego pokoju w trzypokojowym mieszkaniu z kuchnią i zdewastowaną łazienką. W mieszkaniu tym mieszkały już dwie rodziny. W sumie mieszkało tam 9 osób. „Prawdziwy kołchoz” – pisze profesor. Pani Urszula wspomina natomiast, że jej wielu sąsiadów, których znała, miało własny przedpokój. Wydaje się jednak, że początkowo tendencja była do dzielenia mieszkań na kilka rodzin, tylko nieliczni posiadali w całości własne mieszkanie. Niektórzy doszukiwali się w tym rozwiązaniu pozytywów, kiedy musieli współdzielić mieszkanie z innymi, kiedy przedpokój i łazienka były wspólne (tak na przykład odczuwała pani Jola). Jej prywatna część mieszkania składała się z jednego pokoju oraz kuchni, przy czym całość metrażu stanowiła aż 55 metrów kwadratowych. Taki metraż w późniejszym budownictwie z płyty betonowej zawierał z powodzeniem dwa pokoje, łazienkę, kuchnię oraz przedpokój.

Pani Zofia oraz pan Mariusz przytaczają informację o budowniczym kamienicy Kraffczyku, oraz o jego córce Elly – słynnej śpiewaczce Operowej. Podczas opisywania kolejnych wspomnień pan Krzysztof podsuwa pomysł napisania książki o historii mieszkańców. Potem dodaje, iż nie tylko ta kamienica, ale praktycznie każda kryje swoje niepowtarzalne historie i nadaje się do opisania w książce, a pierwowzorem mogła by być lektura „Chłopcy z placu broni”. Pani Jola wtóruje i pisze, iż także wpadła kiedyś na pomysł spisania swoich wspomnień w książce dla swoich wnuków, którzy nie znają dzisiaj takiego życia, jakie było kiedyś. Nie doszło jednak do tego, ale za to przytacza kolejne ciekawe opisy z życia lokatorów kamienicy przy Palcu Mieroszewskich 2 i 4.

Dzięki wpisom pani Joli dowiadujemy się o kolejnych ciekawostkach. Otóż na podwórku znajdował się wydzielony ogródek. Tam w okresie letnim na sznurach oplecionych pomiędzy powbijanymi palami wymalowanymi w indiańskie wzory wieszało się pranie. Dla dzieci było to idealne miejsce do zabawy w Indian. W latach 60-tych kiedy na ekranach kin królował Winnetou z książek Karola Maya nietrudno było wzbudzić w dzieciach wyobraźnię. Kolorowe pale świetnie nadawały się do przywiązywania złapanych jeńców. Tuż obok płotu na placu rósł ogromny kasztan – idealne miejsce na wspinaczki. Wykorzystywane przez dzieci były również dachy od podwórkowych komórek oraz wychodków. Bieganie i skakanie po nich sprawiało wiele frajdy. Dzisiaj wydawałoby się to nie do pomyślenia. Wtedy to była codzienność i idealny plac zabaw dla dzieci. Na szczęście w kamienicy na pierwszym piętrze w oficynie mieszkała pani Kaźmierczakowa. Była postrachem dla wszystkich niegrzecznych dzieci. To pani Kaźmierczakowa sprzątała zawsze po psotnych dzieciach, goniła je i ustawiała do pionu. W dzisiejszych czasach, na każdym osiedlu przydała by się taka pani Kaźmierczakowa do utrzymywania porządku, przed którą dzieci czułyby respekt – pisze pani Jola.

 

Fotografia 7. Widok na podwórko z klatki schodowej przy Placu Mieroszewskich 2. Fot. Karol Wieniawski, 2011.

 

Wiele osób w tamtym czasie posługiwało się konnym transportem. Na ulicy Parkowej pan Janasiak miał konie. Rozwoził węgiel, m.in. dla pana Krzysztofa. Także na ulicy Kaczej dysponowano transportem konnym. Wielką wyprawę dla pani Joli stanowiła podróż z wujkiem na wozach konnych z ulicy Kaczej do Sosnowca, gdzie jechali po materace do łóżek. Bywały również smutne historie. Kiedy to koń pana Janasiaka pewnego razu uległ kontuzji i musiał zostać zastrzelony – wspomina pani Jola. W kolejnych latach transport konny ulegał sukcesywnej wymianie na spalinowy. Na przykład brat pana Lipowicza posiadał ciężarówkę, którą rozwoził węgiel – o czy wspomina pan Jarek.

Pan Krzysztof wspomina o podziemnych połączeniach kamienic poprzez piwnice. Na przykład można było wejść na ulicy Kaczej do otwartego wejścia piwniczego ulokowanego tuż obok śmietnika i wyjść z drugiej strony Grunwaldzkiej. Pan Krzysztof bawiąc się w dzieciństwie z innymi w żołnierzy nieraz odbywał takie piwniczne wojaże. Z tymi piwnicami wspomnianymi przez pana Krzysztofa to jest prawda, ponieważ moja ciocia Renata (wspomina z kolei autor), która mieszkała niegdyś na ulicy Żwirki i Wigury, opowiadała mi o podobnej sytuacji, gdzie dało się przejść kilka kamienic dalej piwnicami ulokowanymi pomiędzy ulicą Bytomską a Towarową.

Wspomnień nie było końca. Można przytaczać wiele kolejnych: o wytwórni cukierków na podwórku ulokowanej na poziomie piwnicy, o pięknym ogrodzie z altaną i kwiatami właścicieli państwa Sitków, o groźnym psie Reksie pilnującym ogrodu, o małym baseniku w ogrodzie, o warsztacie samochodowym pana Jureczko, o budce z tyłu kamienicy od strony parku, gdzie sprzedawano lody Bambino kakaowo-śmietankowe za 1,70 zł lub 2,50 zł, o doprowadzeniu gazu do mieszkania na ulicy Parkowej 10, o kąpielach z wykorzystaniem gazowego bojlera, o piekarni Kostka tuż obok Rynku i o wielu, wielu sąsiadach wymienianych z nazwiska.

 

Fotografia 8. Jedne z wewnętrznych drzwi oraz klatka schodowa w kamienicy przy Placu Mieroszewskich 2. Fot. Karol Wieniawski, 2011.

 

Niewątpliwie kamienica przy Placu Mieroszewskich 2 i 4, jak i inne piękne zabudowania znajdujące się w zabytkowym obszarze Mysłowic zasługują na należytą opiekę. Na przykładzie opisywanej kamienicy możemy przekonać się jak wiele wspomnień i historii kryje w swoich murach. Niestety jej dzisiejszy los nie jest pewny, stan techniczny z roku na rok pogarsza się, jest od kilku lat niezamieszkana. Miejmy nadzieję, że zostanie tchnięte w nią drugie życie. Jeszcze nie tak dawno, bo w 2005 roku przyjechała do Mysłowic w to miejsce brytyjska ekipa filmowa. Na ulicy Piastowskiej (dawna ulica Jana) kręcono ujęcia do filmu „The Great San Francisco Earthquake” w reżyserii Philipa Smitha. Producent filmowy wiedział, jak wyjątkowe jest to miejsce, jaki klimat tworzą mysłowickie kamienice oraz uliczki. Takich ujęć na próżno byłoby dzisiaj szukać filmowcom w tytułowym San Francisco. Mysłowiczanie mają je na wyciągnięcie ręki, obcujemy z takimi miejscami na co dzień. Dlatego dbajmy o nie i pamiętajmy, iż kiedyś będą stanowiły również nasze wspomnienia.

Opracowanie i tekst: Karol Wieniawski, 2017.

Źródła i bibliografia:

  1. Alfred Sulik – Historia Mysłowic do 1922; Tom II Historia Mysłowic 1922-1945.
  2. Le théâtre de Teplitz (Teplice) - https://teplitz-theatre.net/doerrer-elly/
  3. Wspomnienia i wiadomości przekazane przez uczestników otwartej grupy Mysłowickiego Detektywa Historycznego na portalu społecznościowym Facebook: Jarek Cmok, Mariusz Gąsiorczyk, Jan Hałas, Irene Korfanty, Krzysztof Mondry, Zofia Mycawka, Alfred Sulik, Jola Tomczyk-Dziubka, Hugo Ksawery Urbańczyk, Urszula Zapała, Andreas Adam Zenker.
  4. Archiwum i opracowania MDH.

Od autora:

Serdeczne podziękowania dla Wszystkich, którzy uczestniczyli w dyskusji w otwartej grupie Mysłowickiego Detektywa Historycznego na Facebooku, za podzielenie się własnymi wspomnieniami oraz liczne komentarze do posta umieszczonego w dniu 20 października 2017 roku. 

Fotografia 9. Kamienica przy Placu Mieroszewskich 2 i 4 widziana od strony Parku Zamkowego - stan aktualny. Zdjęcie umieszczone do posta w grupie MDH na FB w dniu 20 października 2017. Fot. Karol Wieniawski, 2017.

https://www.facebook.com/groups/grupa.mdh/permalink/1531771976911722/?hc_location=ufi