Alfabet kosztowski

"Mój niealfabetyczny alfabet kosztowski"

B jak Block

 

Wrzesień 1939 roku budzi natychmiastowe skojarzenia z wybuchem II wojny światowej – najokrutniejszej ze wszystkich dotąd znanych. Nas współczesnych przeraża wizja obozów koncentracyjnych, masowych zbrodni, prześladowań. Obraz lat 1939-1945 nie byłby jednak kompletny bez spojrzenia na życie codzienne w miejscowościach, które na co dzień znalazły się pod protektoratem nowych władz, nowych wójtów, nowych obyczajów – w naturalny sposób nieodłącznych od wysiłku wojennego hitlerowskich Niemiec – ale w dalszym ciągu kierującego społecznym porządkiem. W Kosztowach odpowiedzialność za stosunki społeczne i podział obowiązków w miejscowości był odpowiedzialny wójt Block.

 

Pochodził z poznańskiego. Był niemieckim „pyrokiem”. Nie znamy jego daty urodzin – nawet imię uległo z czasem zatarciu. Można przyjąć, że urodził się pod koniec XIX wieku. W momencie wybuchu II wojny światowej – zarządzeniem władz niemieckich – przejął obowiązki dotychczasowego kosztowskiego wójta. Z całą energią zajął się usuwaniem kilkunastoletnich zaniedbań w zewnętrznym wyglądzie kosztowskiej gminy. Rozpoczęto prace nad remontem kosztowskiego „gościńca”. Według wspomnień kosztowian to wówczas został położony... asfalt. Burgermeister Block przeniósł urząd gminy ze starego, rozlatującego się budynku (na rogu dzisiejszych ulic Kosztowskiej i Gagarina – dzisiejszy skwer) do nowego obiektu, w którym mieści się dzisiaj Urząd Pocztowy. Starą gminę rozebrano – a na placu gminnym, na którym stał też powstańczy pomnik, wraz z przyległym polem utworzono park. Za Blocka w parku rosły kolorowe kwiaty, na środku stał basen ze złotymi rybkami, a ludzie spacerowali alejami. Był dwukrotnie większy niż dzisiaj.

 

Miał wójt kosztowski ciekawe ambicje... Widział Kosztowy pięknym i wielkim... miastem. Na realizację tych ambicji brakło mu czasu. Chociaż to – najprawdopodobniej – za jego wójtostwa „wgmininono” do Kosztów pobliskie Krasowy. W jakiś sposób z Kosztowami związana była i Wesoła. Tę właśnie miejscowość obejmował kosztowski Urząd Stanu Cywilnego. Dopiero po wojnie Wesoła objęła prym nad sąsiednimi gminami. Kosztowski wójt niesamowicie dbał o porządek w swojej gminie. Często objeżdżał bryczką kosztowskie ulice i zwracał ludziom uwagę, by sprzątali po sobie. Gdy – na przykład – orano pole gospodarze musieli po skończonej pracy pozamiatać wszystko to, co znalazło się z tego pola na ulicy. Trudno sobie wyobrazić taką sytuację dzisiaj, ale chyba jesteśmy tacy jakimi pozwalają nam być władze i przepisy.

 

Na początku wojny podzielono kosztowskie społeczeństwo na kategorie. Co było powszechną praktyką wojenną. Byli tacy, którzy otrzymywali kategorię „P” (Polak). Ludzie trochę obawiali się, co będzie – wszak wójt mógł ich osiedlić w Generalnym Gubernatorstwie. Nie słyszałem jednak, by z Kosztów ktoś musiał wyjeżdżać „za Przemszę”. Jest to w pewnym sensie też zasługa wójta Blocka. Lecz kosztowianie ci musieli wykonywać prace społeczne – to właśnie dzięki tej pracy powstał park kosztowski.

 

Z jednej strony hitlerowski urzędnik administrujący miejscowością w latach 1939-1945. I faktycznie – był apodyktyczny, Budził strach w niektórych, jednak nie często wybuchał giewem. Czy przyczynił się do czyjegoś aresztowania – przecież pamiętamy, że dwaj kosztowianie trafili do obozu – tego nie wiemy, a okoliczności tych aresztowań są nie do końca wyjaśnione. Dbał jednak o otoczenie – to niezaprzeczalny ślad działalności wójta Blocka. Czy przeżył wojnę – także nie wiemy. Wiadomo tylko, że z innymi urzędnikami opuścił Śląsk na kilka tygodni przed wkroczeniem Rosjan.

 

Tomasz Wrona

 

Życie Mysłowic 97, 15-30 września 1995.

cena 70 groszy (cena 7.000 złotych)