1990
Dekadencja – Magazyn literacki "ŻM" (cz. 1)
Wydany przy pomocy Wydziału Kultury w Katowicach
V Mysłowicki Tydzień Poezji
26.11-01.12.1990
V Tydzień Poezji rozpoczął się od nieobecności części gości zagranicznych. Z niewyjaśnionych do dzisiaj powodów nie przyjechali w ogóle poeci moskiewscy – Sergiej Alihanow i Wiktor Gofman. Przypuszczamy, że wprowadzone w połowie listopada odpłatności w dolarach za bilety komunikacji międzynarodowej w Związku Sowieckim było najpoważniejszą przeszkodą, tym bardziej, że zaprosiliśmy obu poetów bez pośrednictwa tamtejszych instytucji literackich. Szkoda tylko, że nie zawiadomili organizatorów o tym, że nie przyjadą.
Jedyną atrakcją zagraniczną stała się więc Lýdia Romanská-Lidmilowá z Ostrawy. Z poetów polskich nie mógł niestety przyjechać Stefan Pastuszewski – przeszkodziły jego obowiązki w radzie miejskiej Bydgoszczy i bydgoskim sejmiku samorządowym. Nieobecny był również Andrzej Szuba, który musiał wyjechać na sesję anglistyczną do Lublina, Piotr Zaczkowski natomiast zrezygnował z udziału w imprezie z sobie znanych powodów.
W związku z powyższym nie odbyły się niektóre spotkania, np. jedno z dwóch w pszczyńskim MDK. W ostatniej chwili – z innych przyczyn – zrezygnował ze spotkań MDK w Wolbromiu – trudno.
Zarówno frekwencja na spotkaniach, jak i odbiór wierszy i wystąpień były różne – od kilku osób do kilkudziesięciu, od chłodu, a może niechęci (nieśmiałości?) prowadzenia publicznej rozmowy do dyskusji o wysokiej temperaturze. Sesja krytyczna w Instytucie Literatury i Kultury Polskiej UŚ w Sosnowcu udała się nadspodziewanie. Wygłoszone tam artykuły i szkice są zalążkiem książki, jaką zamierza wydać MCK przy pomocy Wydziału Kultury UW w Katowicach i Instytutu Wydawniczego „Świadectwo” w Bydgoszczy.
W magazynie prezentujemy wiersze wszystkich poetów, którzy wzięli udział w V MTP, skrót wystąpień krytycznych Mariana Kisiela i Piotra Wilczka, wiersze laureatów konkursu poetyckiego oraz dwa teksty dotyczące prapremiery polskiej sztuki J. Brodskiego „Demokracja”.
(js)
Józek Krupiński nasz tyski Przyjaciel
Gdy we wrześniu 1988 r. mysłowickie środowisko „Solidarnościowe”, wówczas nielegalne, doprowadziło do pierwszej mszy świętej w intencji „S”, w kościele mariackim u księdza i z księdzem Krystianem Wuttke, Józek był wśród licznej delegacji strajkującej wówczas w kopalni w Wesołej. Potem nie raz był z nami w duszpasterstwie ludzi pracy żywo obecny swoimi wierszami i wrażliwością na to, co się dzieje wokół nas i w nas. Kujawianin i górnik, katolik i poeta, potrafi słowem równie głęboko wryć się w orną i węglową ziemię, co w serce matki i Polaka, jak też wysoko wzbić się ku świętym i najświętszym Osobom i Wartościom.
Roman Wyborski
Józef Krupiński w rozmowie z czytelnikiem.
fot. Dariusz Dubiel
Józef Krupiński
Modlitwa do Świętej Barbary
Święta Barbaro
módl się o bezpieczne nasze drogi.
Ostrzegaj przed słabym stropem
i chroń szybową linę.
Pomóż
na nie kłamanych dłoniach
do ołtarza góry zanieść
węgiel tak klarowny
jak dojrzałe wino Pana Boga.
Pomóż
przez klarowność węgla ujrzeć
w naszych sumieniach
zawiesinę grzechów.
Ostrzegaj przed tupaniem górotworów.
Naucz Panu Bogu dziękować
i Pana Boga wielbić
za każdy
podziemny
szczęśliwy urobek.
W czasie pożarowych dymów
niebiańską lampą
oświeć przejście
do hydrantów w rurociągach wodnych.
Wyraźnie pokaż główne kierunki powietrza.
Czuwaj nad pamięcią ludzi
by podczas ratowania
nie pomylili
Bożych
alarmowych sygnałów.
Do śmiertelnie poparzonych
przyjdź z rosą rozkwitłej kaliny.
Święta Barbaro
przyjdź ze świętym Chlebem Życia
w godzinie nagłej i nie spodziewanej
w węglu śmierci naszej.
Módl się za nami. Amen.
Lýdia Romanská-Lidmilowá (ur. 1943) jest autorką czterech tomików poetyckich: Poemat Ostrawa (1975), Pół godziny po miłości (1982), przedpołudniowa poetyka (1985) i W połowie (1989).
W jej twórczości dominują dwa zasadnicze motywy, stanowiące podstawę i pryzmat wszelkiego wartościowania – w tym także krytycznej samooceny: miłość i poezja; obydwa posiadają zresztą wiele aspektów. Motyw miłości kryje w sobie zarówno przywiązanie do rodzinnej ziemi ostrawskiej, związek człowieka – mieszkańca wielkoprzemysłowego miasta – z przyrodą, wreszcie związki międzyludzkie, takie jak przyjaźń, miłość (w kobiecy sposób romantyczna), których podstawą winna być wierność, szczerości uczciwość. W miarę uświadamiania sobie bogactwa ludzkiego życia, autorka stara się przylgnąć do otaczającej ją rzeczywistości możliwie najpełniej. Wraz ze wzrostem życiowego doświadczenia, stanowiącego przedmiot poetyckiego opisu, w twórczości Lýdii Romanskiej widoczne jest dążenie do maksymalnej prostoty i jasności wypowiedzi. W ostatnim jej zbiorku, zatytułowanym Poločas (co można tłumaczyć jako „połowa życia” czy „w połowie drogi”), pojawiają się obrazy przywołujące motyw starości, śmierci. Chyba jednak za wcześnie jest mówić w tym przypadku o dokonywaniu jakiegoś życiowego bilansu. Można raczej zaryzykować twierdzenie (piszący te słowa opiera je zarówno na znajomości twórczości poetki, jak i na osobistych z nią kontaktach), że najlepsze lata i najwartościowsze utwory Lýdia Romanská ma dopiero przed sobą. Życzymy jej tego.
Jacek Illg
Lýdia Romanská-Lidmilowá
Jeszcze śpiewa ptak
Morze drży z obawy o swe ryby
niebo o ptaki
a ziemia o człowieka
A ty
człowieku
kiedy się zatrzymasz
kiedy ci zadrży ręka
na gardle ziemi
Jeszcze śpiewa ptak
jeszcze chce upolować
muszkę broni
Podaruj mu niebo nad ziemią
i nad morzem
i troszcz się o nie
Przełożył Jacek Illg
I nagroda w Turnieju Jednego Wiersza V MTP
Mirosław Polok
Chimery
Tak to jest. Prawie szczęśliwy bez miłości
Przy tobie. Wiem, że jesteśmy jak drzewa
Wyrwane z korzeniami, jak chmury gnane
Wiatrem; co przez całą jesień złowróżebne
Spojrzenie rzucają w lustro rzeki.
Cień mija cień bez pozdrowienia, rozpada się
Nie zaciśnięte w rękach. Dla takich jak my
Noc wznosi mur, książki spala na popiół,
Odwraca pamięć i tylko włóczy się, senna
I leniwa pogardliwie milcząc.
Cywilizowani barbarzyńcy, utknęliśmy przy
Końcu stulecia bez nadziei; za nami
Zniszczone, przed nami pustka, której
Żadne nie powstrzyma słowo. To się nigdy
Nie skończy. Bezsenność i lęk; namiętności
Odtrąconych kochanków, małżonków znudzonych
grą prowadzą, lekkich jak papier w zębach
Szczura, ulicami bezdusznego miasta.
To znów jęknie struna gitary, pszenica
Sucho stęknie pod kosą żniwiarza. W winnicy
Przy tłoczniach lekko zawiani chłopcy
Uśmiechają się i ustaje praca. Karmazyn
Zmierzchu ciemnieje i ucisza gorączkę.
Ale kto? Gdzie było? Nic nie wiem.
Dziwnym zwierzęciem jest rozum, sam
Siebie osacza zwątpieniem, nostalgią
Nazywa obłęd, w zmowę wchodzi z czasem,
By dopełnił ruiny. Coś nieokreślonego
Czule nas zabija. Delikatnie odwzajemnia
Pocałunek, usypia histeryczne ciało,
Powstrzymuje samobójczą rękę.
cz. 1 cz. 2
Życie Mysłowic nr 4-5 – Gazeta niecodzienna, Mysłowice 17.12.1990-14.01.1991, cena 3.000 zł