1993
Mysłowice - miasto mojej młodości.
odc. 3
Powstania Śląskie oglądane okiem dziecka.
I wojna światowa skończyła się klęską państw, które dokonały rozbiorów Polski, Nemezis dziejowa doprowadziła do tego, że grabieżcy państwa musieli oddać część zrabowanych dzielnic Polski. W ten sposób do Czarnej Przemszy zbliżyła się wyrywająca się z okowów niewoli Polska Rzeczpospolita. Biały Orzeł skierował swe oczy na Zachód i upomniał się o Piastowską Dzilnicę Śląską.
Na Górnym Śląsku narastały dążenia wolnościowe. Tworzyły się siły zbrojne – Polska Organizacja Wojskowa w sposób konspiracyjny ćwiczyła szeregi zbrojne i komasowała różnego kalibru broń. Działały także polskie organizacje, koła śpiewacze oraz zebrania uświadamiające, bo lud śląski pragnął oprzeć granicę o Odrę. Przywódcą. Obok innych działaczy, stał się trybun ludu śląskiego Wojciech Korfanty, człowiek niezwykle uzdolniony, polityk na wielką skalę. Ale ja, jako 8-letni chłopak nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się dzieje w polityce.
Dawne skrzyżowanie Plesserstrasse z Modrzejowerstrasse,
obecnie ulica Grunwaldzka, róg z ulicą Krakowską.
Po zakończeniu wojny nadal chodziłem do szkoły niemieckiej, bo innej na Śląsku nie było. Wśród dzieci narastały dwie orientacje. Jedne ostentacyjnie rozmawiały po polsku, inne tylko po niemiecku. Dzieci polskie i niemieckie wzajemnie się zwalczały, nie w szkole, ale w drodze do i ze szkoły. Na ulicach rozlegały się krzyki:
- Du polnische Schwein! - Ty polska świnio!
- Du deutscher Hund! - Ty niemiecki psie!
Przy tym ciskano z obu stron kamienie. Polskie wyrostki wołały:
- Oj, oj Heimatstreu, cicirici German w ... (słowo nieodpowiednie).
Gdy wojska niemieckie maszerowały ulicą Oświęcimską, albo gdy zjawiał się gdziekolwiek żandarm, wołano z zaułków domów: - Leniu na mara! Była to zjadliwa aluzja do tego, że ludność żyła w nędzy, a mundurowi byli dobrze opłacani. Stąd te okrzyki: - Leniu masz markę!
Inna piosenka śpiewana przez dzieci to:
- My są z polskiej krwi, Germany walczą źli, przesmolyli Wilusia, przesmolyli kraj, zostali Heimatstreu. Kryjom, lejom Heimatstreuom...
Wiele takich dalszych haseł pomijam, bo niektóre słowa nie nadają się do druku. Ale owe okrzyki należy wspomnieć, jeśli się chce poznać atmosferę wrogości Polaków do Niemców.
Powoli docierały do naszych sklepów towary, których dawno nie oglądaliśmy. Gdy do konsumu nadeszły pierwsze śledzie, każda rodzina otrzymała po 2 sztuki. Było nas już z rodzicami 8 osób. Jakże nam smakowały te odrobiny śledzia dzielone przez matkę, nawet papier został przez nas wyczyszczony językiem z tłuszczu. Także nasza koza skorzystała, bo cały papier pożarła. W następnych miesiącach dochodziły do sklepu dalsze śledzie, ale o wiele mniejsze. Widocznie były to Bałtyki. Zdarzało się, że w całej kamienicy, jakby umówione, wszystkie dzieci zasiadały z ziemniakami i śledzikami na schodach i wspólnie konsumowaliśmy owe specjały.
Stary dom przy wlocie ul. Katowickiej do ul. Mikołowskiej w okresie przed I w. ś.
Według autora tutaj miał nocować Napoleon.
To samo miejsce współcześnie na mapach Google Street View
Pewnego dnia mój ojciec szedł mostem kolejowym w kierunku Jęzora. Żołnierz zatrzymał go na moście pytając co robi, bo przecież tu jest granica z Polską. Ojciec wytłumaczył, że do jego obowiązków należy zbadanie toru w kierunku Krakowa, aby stwierdzić czy przejazd będzie bezpieczny. Tymczasem ojciec ukrył w zanadrzu paczkę papierosów zwanych "Wald und wiese" - "Las i łąka" - i za nie otrzymał w Jęzorze krążek kiełbasy, który umieścił w okrągłej czapce kolejowej. Posterunek wojskowy po powrocie zapytał ojca:
- Was ist? - Co jest?
Na to ojciec zdjął czapkę i pokazał mu kiełbasę i odpowiedział:
- To jest! - za papierosy.
Wtedy żołnierz powiedział:
- Pierona! Gdybym wiedział... to bym też dał papierosy za kiełbasę.
W domu była nieopisana radość, choć każdemu dała matka, jak to mówiliśmy tylko "ślizdecek".
Do mej świadomości docierały nastroje buntu w formie częstych strajków z powodu wyzysku robotników przez kapitalistów. Te strajki były też skierowane przeciwko bojówkom niemieckim, które napadały na działaczy polskich. Był to trend wzrastający. W powietrzu narastały nastroje wzajemnej wrogości Niemców i Polaków, terroryzm i demonstracje publiczne.
Wnet zaczęło się I Powstanie, bo 18.08.1919 roku po południu rozległy się strzały przed naszym domem. Z okna naszego mieszkania na 3 piętrze widzieliśmy wojsko niemieckie, które przyczajone za stertami zżętych zbóż ostrzeliwało zbliżających się powstańców. Wychodzili oni z dołów po zapadłej kopalni i strzelając szturmem parli na Niemców. Ojciec przyglądał się z kąta okna, a ja stojąc obok niego też ciekawie obserwowałem, jak żołnierze czołgając się od sterty zboża ku innej stercie zmieniają ciągle pozycję strzelecką, oddając po kilka strzałów. Strzelanina trwała do zmroku. Gdy noc zapadła wszystko się uspokoiło. Jednak o godzinie 3 w nocy rozpoczął się gwałtowny szturm powstańców, którzy chcieli się wedrzeć do miasta. W pewnej chwili kula karabinowa świsnęła do naszego pokoju. Matka porwała najmłodszego brata Antoniego, który liczył 8 miesięcy i udała się na zaplecze, gdzie był strych. Tam chciała się z dzieckiem położyć na sianie, jednak zerwała się na nowo, bo koło okna gwizdały pociski. Ja stałem wtedy obok matki, która w końcu przeniosła się do sieni, bo tam nie było okna, więc było bezpieczniej.
Koło godziny 10. strzelanina ustała, a ciszę wykorzystali mieszkańcy naszej ulicy, aby dostać się do sklepów po zakupy. W pewnej chwili spoconych i zziajanych żołnierzy uradował samolot, który wystrzelił kilka rakiet koloru zielonego, informując tym sposobem o nadejściu posiłków.
W czasie ciszy bojowej zjawił się w naszym mieszkaniu oficer oskarżając ojca, że strzelał z okna do Niemców. Strach padł na nas wszystkich. Ojca uratował pewien zdymisjonowany oficer, który mieszkał piętro niżej. Ten zaręczył oficerowi, że mieszkańcy tego domu to spokojni ludzie.
Dopiero po wygaśnięciu walk dowiedziałem się, że całe miasto było otoczone przez powstańców. Walki toczyły się także za Nowym Cmentarzem, bo powstańcy od cegielni Koniarka nacierali na kompleks budynków nazywany "Bauferein". Tam pojawił się także samolot niemiecki, który koszącym lotem atakował powstańców ostrzeliwując ich kulomiotem i rzucając w nich granaty. Samolot leciał bardzo nisko, bo na wysokości rosłego drzewa. W koncu spadł, bo pilot został trafiony kulą i zmarł.
Dawna Nikolaistrasse, czyli obecna Mikołowska w okresie międzywojennym,
widok na budynek tzw. bauferejnu.
Wszystko zaczęło się od strajku na kopalni mysłowickiej w dniach od 11-15 sierpnia 1919 roku. Tam niemiecka straż graniczna spowodowała masakrę, strzelając do robotników i powodując śmierć 7 osób. To w konsekwencji przybliżyło zryw powstańczy we wszystkich powiatach wschodniego Górnego Śląska. Powstanie jednak nie było skoordynowane i przemyślane, przeto już 26 sierpnia wygasło. W tym czasie Polska nie mająca jeszcze ustabilizowanych granic, walczyła na wielu frontach i nie mogła powstańcom pospieszyć ze skutecznym wsparciem.
Kopalnia Mysłowice w czasie I powstania.
Wracając do walk wokół Mysłowic, po zestrzeleniu zuchwałego samolotu skarżyli się Niemcy, że niedorostki z Klachowca zdemolowali całe wnętrze samolotu, wykradając co się dało. Klachowiec to dzielnica naprzeciwko mostu kolejowego prowadząca w kierunku kościoła N. Serca Pana Jezusa.
Gdzieś o godzinie 16. dnia 17 sierpnia 1919 r. rozpoczęła ostrzał niemiecka artyleria, której stanowisko było na placu przy szkole preparandy, potem w pobliżu ulicy K. Miarki. Pocisk atylerii trafił w szkołę na Słupnej, dokonując wielkiej wyrwy i dwóch mniejszych. Wyłom duży straszył jak paszcza potwora przez wiele miesięcy. W czasie huku armatniego ja, chłopaczek liczący 8 i pół roku trząsłem się ze strachu konkurując w drżeniu z oknami naszego mieszkania. Później artyleria podążyła ulicą Oświęcimską, aby przepędzić powstańców na dalsze przedpola miasta. Uspokoiło się gdy spadł na naszą okolicę rzęsisty deszcz. Gdy deszcz ustał i pokazało się na krótką chwilę słońce, mieszkańcy opuścili domy i poszli oglądać zabitych. Przy ulicy Oświęcimskiej, za dworcem obok pięknej willi zwanej Haus Ericka, całej spowitej w liście jakiegoś pnącza, leżał zabity powstaniec. Opowiadał mój ojciec, że powstaniec miał na piersiach emblemat orła białego. Do niego podszedł żołnierz niemiecki, widocznie Ślązak, bo lżył po Śląsku poległego za to, że mu się Polski zachciało. Tłusta plama, która wsiąkła w trotuar przez 10 lat jeszcze była widoczna.
Oświęcimska róg z Miarki podczas I powstania.
Niemcy prowadzą ostrzał wieży Bismarcka w której schronili się powstańcy.
Haus Erica na dawnej Kronzprinzenstrasse, obecnie Oświecimska 42.
Przy tym domie zginął powstaniec.
Ten sam dom współcześnie na mapach Google Street View.
Parę dni później, gdy ojciec rano wrócił z nocki opowiadał, że w stawidle otrzymał rozkaz, by przerzucić zwrotnicę w kierunku na Kraków. Za chwilę z dworca ruszył pancerny pociąg i stanął w miejscu dogodnym, by ostrzelać Wieżę Bismarcka, bo powstańcy z pobliskiego Jęzora wrócili na wieżę i wywiesili chorągiew polską. Pierwszy strzał skierowany w okno w połowie wieży trafił w schody i zerwał je. Następnie ostrzelał wierzchołek wieży. Pociski strąciły ze szczytu ogromne bryły granitu, które spadając nadwyrężyły tarasy podstawy wieży. Przez wiele lat wieża stała tak okaleczona. Gdy wreszcie magistrat odnowił pomnik, przemianował go na wieżę Kościuszki. Wieża nadal spełniała swą rolę, bo stała się także w wolnej Polsce atrakcją turystyczną. Na wiosnę w 1939 roku gdy wszystkie środki przekazu, a zwłaszcza radio wrocławskie odgrażało się, że gdy Hitler wkroczy do Polski to zawiesi na wieży swastykę, która będzie łopotała na cześć Feührera. Nie stało się tak jednak, bo magistrat kazał wieżę rozebrać na elementy składowe. Część ogromnych płyt granitowych posłużyła do budowy katedry w Katowicach, a część zużyto przy budowie kościoła w Brzęczkowicach. Ks. proboszcz Franciszek Maroń uważał, że w miejsce wieży Bismarcka góruje obecnie w Brzęczkowicach kościół Matki Boskiej Bolesnej.
W późniejszych latach poznałem w Lublińcu nauczycielkę Marię Krzyżowską. Opowiadała mi, że rodzina jej to potomkowie powstańców styczniowych. Osiedlili się w Tychach. W czasie odgrywania teatrzyku przy parafii w Tychach, jej brat powiesił na ścianie sceny teatralnej rzeźbę z emblematami Białego Orła i Pogoni. W pewnej chwili żandarm niemiecki, który dyżurował przy akcji gry, zauważył herb Polski i Litwy. Zerwał się krzycząc, że tu czci się Orła Białego i wbiegł na scenę chcąc go usunąć. Brat nauczycielki skoczył ku ścianie, porwał tę świętość rodzinną i zakopał w kartoflisku.
Pamiątkę tę po nieszczęśliwej Ojczyźnie przywieźli z sobą ojciec nauczycielki i jego brat uciekając przed Rosjanami, przepływając wpław Wisłę. Brat Pani Marii, Stanisław był w czasie I Powstania Śląskiego komendantem części powiatu pszczyńskiego. Stacjonując w Strumieniu jako komendant POW, w I Powstaniu zrobił wypad przez Wisłę i stoczył bitwę pod Paprocanami. Zdobył tam działa niemieckie i opanował Tychy. Pani Maria Krzyżowska jako dziewczę szkolne była zaprzysiężoną łączniczką powstańczą i w czasie manewrów wojsk niemieckich udając naiwną dziewczynę wydostała od patrolującego oficera informację o sile oddziału niemieckiego. Po różnych przygodach powiadomiła brata w Strumieniu o sile wojsk nieprzyjacielskich, co było przy wypadzie powstańców na Tychy i Paprocany informacją niezwykle ważną (Maria Krzyżowska zginęła w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu-Brzezince).
Po zdławieniu I Powstania narastały dalsze niepokoje. Wojska niemieckie polowały na powstańców. Sam widziałem, jak maszerujące ulicą Oświęcimską wojska prowadzili schwytanych powstańców z rękoma podniesionymi do góry nad głowami, aby ich rozstrzelać w Katowicach.
II Powstanie wybuchło 19 sierpnia 1920 roku. Powstańcy zajęli powiat katowicki, bytomski, część tarnogórskiego i rybnickiego, zabrzański i lubliniecki. 26.09.1920 powstanie wygasło na podstawie rozejmu. Zlikwidowano policję niemiecką i w jej miejsce powołano policję plebiscytową złożoną z Polaków i Niemców. Mój kuzyn Henryk z hajduk należał do tej policji.
W Mysłowicach II Powstanie rozpoczęło się rankiem 19 sierpnia 1920 r., które uszło mojej uwadze, gdyż rozgrywało się w mieście z dala od naszej dzielnicy. przebieg walk potoczył się błyskawicznie, Wojsko otoczone przez powstańców poddało się. Powstańcy zajęli miasto i utworzyli Polski Komitet Samoobrony. Po ustaniu walk odesłali oddziały powstańcze w rejony Śląska, gdzie toczyły się jeszcze walki.
Autor. TL
Życie Mysłowic nr 54, 1-15 grudnia 1993, cena 5.000 zł.