2016
Przyroda wokół nas
Rzeka, ciek, ściek
Kontynuuję opowieść o Czarnej Przemszy, która po wakacyjnej niespodziance okazała się być ponownie bardzo czarna. Powiem krótko, w sobotę 19 grudnia byłem bardzo nie mile zaskoczony. Wszak kolejne gminy położone na południe od Mysłowic, w tym Chełmek właśnie zaczęły oswajać tę rzekę, a nawet inwestować w bulwary, chociaż on też fajda do niej. Na szczęście Jaworzno oraz Imielin rozcieńczają ciecz wypełniającą jej koryto.
Taka sobie ciecz
Praktycznie na całym przemierzonym tego dnia odcinku, czyli od ujścia Boliny do Trójkąta Trzech Cesarzy rzeka, czy też jak kto woli ciek była ściekiem. Trudno powiedzieć co takiego się zdarzyło, nie było czasu tego dochodzić, ale po prostu zdecydowanie nastąpił powrót do przeszłości. Za pewne wina leży po stronie Katowic, ponieważ będąc tamże ostatnio zauważyłem, że Rawa w rejonie alei Korfantego jest ciemnoszara i bardzo wyczuwalna. Z drugiej strony u nas na trawersie parku Zamkowe go widać świeże ślady bytności bobrów, a to oznaczałoby, że ciecz nie jest trująca, tylko nieprzeźroczysta.
A rzeka czasem sączy się z wolna, czasem rwie z kopyta, ale zawsze odbijają się w niej okoliczne drzewa. Od strony mysłowickiej można przede wszystkim podziwiać te, które rosną w Sosnowcu. Obydwa brzegi mają pewien potencjał turystyczny i niestety obydwa proszą się o jakąkolwiek inwestycję. Mysłowice teoretycznie są bliżej rzeki niż Sosnowiec. To rzuca się po prostu w oczy. Za „starej piyrwy”, czyli przed 1918 rokiem chodziło o pokazanie różnicy pomiędzy niemieckim porządkiem a polską gospodarką. Oczywiście teraz po obu stronach jest to samo i to na gorsze. W czasach pruskich też nie wszystko było dobre, skoro miasto do dziś nie posiada własnej oczyszczalni ścieków, co widać i czuć.
Ujście Boliny
Latem tego roku stwierdziliśmy, że Bolina, która na wysokości budowanego obecnie centrum handlowego wyglądała jak asfalt teraz jest czysta. Co więcej, tak jest już w okolicy ulicy Obrzeżna Wschodnia. Teraz i ona stara się rozcieńczać Czarną Przemszę, ale co tu dużo ukrywać, za cienka jest na nią. Tutaj można podziwiać kaskadę, która znajduje się pod byłą linią kolejową. U jej wylotu wciąż zalega sporo wszelkiego dobra, ale dzięki temu ciecz jest napowietrzana, przez co wzmagają się procesy samooczyszczania. Kiedy zeszliśmy na brzeg zauważyłem, że kamienie porastają sinozielone glony. Dawniej po wiedziałbym, że to sinice, teraz bardziej naukowo trzeba mówić cyjanobakterie. Patrząc na płynącą ciecz nie zawahałem się włożyć do niej ręki. Co więcej nie miałem później okazji jej umyć a do domu po wróciłem w kilka godzin później. I proszę sobie wyobrazić, że nic się nie stało.
Cynk o cynku
Ja tutaj zajmuję się wodolejstwem, a przecież są po ważniejsze sprawy na głowie. Dopiero co dostaliśmy cynk o cynku, który objawił się w związku z budową centrum handlowego. W tej materii zabiorę głos tylko teraz i pokrótce. Resztę niech załatwiają urzędnicy. Jako napisali w 1979 roku Alina Kabata-Pendias i Henryk Pendias w książce pt. Pierwiastki śladowe w środowisku przyrodniczym na stronie 121. Tekst nieznacznie skróciłem. Największa część cynku przedostaje się do środowiska wraz z pyłami z hut cynku, wokół których notuje się wysokie stężenia tego metalu w glebach, osiągające wartości 1 – 8%. To zanieczyszczenie jest długotrwałe i po latach wciąż utrzymuje się w po szczególnych ekosystemach. A Szopienice są tuż za płotem.
Piotr Grzegorzek
kustosz Muzeum w Chrzanowie www.muzeum.chrzanow.pl
Co Tydzień nr 1, 7 – 13 stycznia 2016 r.