Opis czterech katolickich cmentarzy pochodzący z książki "Historja Parafji Mysłowickiej", napisanej przez ks. Jana Kuderę i wydanej w 1934 roku
[...] To, co u nas dziś są cmentarze, nazywano w starożytnej Polsce żalami, która to nazwa oznacza, że grób jest miejscem żalu rodziny i przyjaciół. Nazwa ta świadczy o silnym rozwoju uczucia miłości rodzinnej i przypomina u ludu polskiego zwyczaj głośnego lamentowania najbliższej rodziny na pogrzebach. Jeszcze dziś w niektórych parafjach Górnego Śląska śpiewa się ową rzewliwą pieść pochodzącą ze wczesnych średnich wieków:
„Ach mój smutku, ma żałości,
Nie mam żadnej wiadomości i t. d.”
dającą we swoich dwudziestu i kilku zwrotkach, zaczynających się każda inną literą alfabetu, najlepszy wyraz tej uczuciowości polskiej. „Cmentarz” jest spolszczeniem wyrazu łacińskiego coemeterium. Po zaprowadzeniu w Polsce wiary chrześcijańskiej grzebano wszędzie ciała zmarłych przy kościołach i wówczas wszedł w użycie wyraz cmentarz na oznaczenie grzebalnych miejsc otaczających kościoły. Bez wątpienia jest najstarszym cmentarzem w Mysłowicach teren około kościoła św. Krzyża, boć ten kościół w Mysłowicach jest najstarszym. Pierwotnie był on położony na małem wzniesieniu ziemi, gdyż obok niego płynęła dość głęboka Szkotnica. Przechodząca tu ulica Bytomska dawniej też o wiele niższą była niż dziś. Był on też większym, bo kościoła nie wolno nam sobie przedstawić w dzisiejszych rozmiarach, to znaczy, kościół był mniejszy a ogrodzenie było od niego więcej oddalone niż dzisiaj. W przeciągu wieków często do tego cmentarza około kościoła św. Krzyża wracano. Gdy w r. 1742 ks. proboszcz Mieroszewski rozpoczął rozbudowę kościoła N. Marji P., to cmentarz przy tym ostatnim kościele na pewien czas został zupełnie zamknięty a wszystkich umarłych grzebano przy kościele św. Krzyża.
Kościół św. Krzyża w latach 70/80-tych XX w.
Kondukt pogrzebowy na ulicy Bytomskiej w latach 60-tych XX w.
Zdaje się jednak, że oba te cmentarze dla coraz to większej liczby parafjan nie wystarczały, bo już na początku XVIII wieku słyszymy o osobnym cmentarzu w Niwce, a w połowie XVIII wieku musiał nawet istnieć jakiś cmentarz przy kaplicy w Klimontowie, albowiem nieraz przez całe lata z Klimontowa i sąsiednich wiosek nie grzebano żadnego zmarłego w Mysłowicach. Na przełomie XVIII i XIX wieku cmentarze mysłowickie już nie wystarczały i wyłoniła się konieczność założenia większego cmentarza. Dziwnym sposobem na pierwszem miejscu kwestjonowano myśl powiększenia cmentarza przy kościele św. Krzyża chcąc go rozszerzyć przez teren, gdzie dziś stoi szpital spółki brackiej. Okazało się jednak, że teren ten się nie nadaje, albowiem było tam dużo wody zaskórnej. Tak więc cmentarz około św. Krzyża, używany jeszcze w pierwszym dziesiątku XIX wieku, poszedł w zapomnienie. Później przez rozszerzenie i wywyższenie ulic Piaskowej (obecnie Świerczyny) i Bytomskiej został on uszczuplony i przyduszony, że dziś sobie trudno wyobrazić, iż tam dawniej mógł być cmentarz.
Kościół Mariacki widziany od strony Towarowej. Około 1860 roku.
Drugim cmentarzem w Mysłowicach był teren około kościoła N. Marji Panny, używany oczywiście jako miejsce grzebalne od chwili zaistnienia tego kościoła. Był on już nieco większy i też na małem wzniesieniu ziemi, bo powinno być znaną rzeczą, że ulica Bytomska, Starokościelna i Rynek były niżej położone, a kościół z cmentarzem, jak nam mówią stare opisy miasta, ze wszystkich stron był dobrze widzialnym, bo leżał w mieście najwyżej. Cmentarz ma swoją kilkasetletnią, nieraz dziwną historję. Z ksiąg metrykalnych dowiadujemy się o tym cmentarzu dużo ciekawych rzeczy, których oczywiście wszystkich przytoczyć nie możemy. Tak np. jest dla nas interesującą rzeczą, że zgonów wzgl. pogrzebów małoletnich dzieci nie wpisywano dawniej pojedyńczo, ale co jakiś czas podano ogólną sumę pogrzebanych, mniejwięcej tak: „w ostatnim miesiącu pogrzebano na cmentarzu dziesięć niedorosłych dzieci”.
Kościół Mariacki w latach 70-tych XIX w.
Dobrze widoczny mur ogradzający dawny cmentarz przy kościele.
Z wielkiem zainteresowaniem czytamy pod datą 1. III. 1727 r. następujący wypadek: Jakiś Grzegorz Figas, obywatel miasta Mysłowic, umarł w klątwie kościelnej za to, że się opierał w ogrodzeniu cmentarza wykonać furtkę. Dlaczego mu zadano zrobienie tej furty, czy to miała być pokuta, czy uiszczenie długu winnego proboszczowi, czy wynagrodzenie za jaką krzywdę, z metryki nie wynika. Ze zadowoleniem jednak czytamy, że przynajmniej teraz po śmierci z niego klątwa zdjęta została. W r. 1753 grzebią umarłych na cmentarzu koło św. Krzyża, ponieważ cmentarz przy kościele N. Marji Panny stracił swoje poświęcenie przez rozlanie krwi w pojedynku między szlachcicami Stanisławem Tęgoborskim i Korulskim z Pogonji. Musieli oni być wielkimi zawadjakami, że swojej zapalczywości pohamować nie mogli, ale na świętem miejscu do szabli się dorwali. Bardzo smutny wypadek, wzbudzający nasze współczucie, zdarzył się tu 28. X. 1755 roku. Przybył na polowanie do Mysłowic szlachcic Karol Wilczek i tu wydarzył mu się śmiertelny wypadek, albowiem jak pisze metryka, zamiast sam co upolować, śmierć jego upolowała.
Kościół Mariacki niedługo przed pożarem w 1900 roku.
Jak ten i cmentarz około kościoła św. Krzyża dla coraz to większej liczby parafjan już nie wystarczał, chociaż na przemian tu i tam chowano, jużeśmy słyszeli. Taksamo mówiliśmy już o tem w rozdziale o kościele N. Marji P., jak za rządów ks. proboszcza Klaszki ku wielkiemu zgorszeniu parafjan cmentarz został tak uszczuplony, że trzeba było przenieś posąg N. Marji P., stojący dawniej zewnątrz obmurowania cmentarnego, że musiano kości spoczywających tam praojców naszych wykopać i na innem miejscu pogrzebać i nowe obmurowanie tak blisko kościoła wystawiać, że tenże zaczął pękać.
Kościół Mariacki po odbudowie.
Trzeciem miejscem grzebalnem był cmentarz na rogu dzisiejszych ulic Mikołowskiej i Krakowskiej. Kronikarz (Lustig) Mysłowic pisze, że w dniu 13 maja 1811 r. powzięto uchwałę założenia tego cmentarza i że cmentarz ten w r. 1814 został oddany do użytku. Nie zgadza się to zupełnie z prawdą, albowiem już 18. II. 1811 r. na tym nowym cmentarzu zostało pogrzebanych dwóch górników, jak wyraźnie o tem w metryce zgonów czytać można, a w dniu 17 maja 1811 roku ks. proboszcz Nyga poświęcił krzyż na tym cmentarzu, jak też sama metryka pisze: „Dnia 17 maja 1811 poświęcił ks. proboszcz M. Nyga po odprawionej mszy św. na nowym cmentarzu postawiony krzyż, dokąd udano się procesjonalnie przy śpiewie litanji do Wszystkich Świętych wśród grzmotu bębnów i głosu trąb”.
Trzeci w kolejności cmentarz katolicki, widok od ulicy Oświęcimskiej.
Przed II w. ś. była to ulica Krakowska.
Uroczystości pogrzebowe na (trzecim) cmentarzu w okresie międzywojennym.
Widoczny w tle dom narożny przy ul. Szymanowskiego.
Jako curiosum z pierwszych lat tego cmentarza trzeba zanotować, ze nieraz było w Mysłowicach więcej zgonów aniżeli narodzin, tak n. p. gdy w Mysłowicach w roku 1831 była cholera a 1847 r., gdy panował tu powszechnie znany tyfus głodowy. Szematyzm z r. 1857 podaje, że w roku 1855 panowała tu znowu cholera. Cmentarz był kilka razy powiększony, a jednak ciągle za mały. Nieraz koszta pierwszego powiększenia jeszcze nie były pokryte, a już trzeba było myśleć o nowem powiększeniu. A tem dotkliwsze były te wydatki, że patron ze swojej strony żadną składką parafji na cmentarz nie pomagał. Kiedy np. z roku 1870 na 1871 do kasy kościelnej za odstąpienie pewnej przestrzeni na wybudowanie kaplicy Klausów wpłynęło 1000 talarów, ks. proboszcz Kleemann użyć ich musiał na reperaturę obmurowania cmentarza. Z powodu bardzo licznych pogrzebów, dawniej liczniejszych aniżeli dziś, cmentarz kilka razy powiększonym został. Zdaje się, że na dalsze powiększenie cmentarza policja ze względów „sanitarnych” nie pozwoliła. Jednak szczerze mówiąc trzeba raczej powiedzieć, że ówczesny duch liberalny nie chcący nic wiedzieć o śmierci, wieczności i Panu Bogu, nie pozwolił na powiększenie cmentarza tak blisko miasta ze względów antyreligijnych.
Cmentarz katolicki (czwarty) kiedyś zwanym "daleko poza miastem".
Okres międzywojenny.
Czwarty cmentarz na ul. Mikołowskiej. lata 70-te XXw.
Czwarty cmentarz na ul. Mikołowskiej. Około 2000 roku.
Dlatego to w roku 1878 nowy czwarty cmentarz założono, jak dawniej mówiono „daleko poza miastem”. Dziś jest świat jakoby za mały, ale dawniej było to wielką różnicą, tu albo bliżej miasta być pogrzebany, bo świat jakiś był szerszy. Stąd rozumiemy, że po założeniu tego cmentarza ludzie nie bardzo kwapili się z pogrzebami na tem „wygnaniu”. Później został powiększony i w pobliżu stanęły domy mieszkalne, parafjanie z losem się pogodzili. [...]