Jak drzewiej wypalano wapno
(eg/ts) Idąc przez Dziećkowice w stronę Jelenia nie sposób nie zauważyć egzotycznie dziś wyglądającej okrągłej konstrukcji o średnicy ok. 4 m i wysokiej na ok. 10 m, wybudowanej z kamienia i nakrytej od góry metalowym kominem. Budowla ta przyklejona jest do pagórka wysokiego jak ona sama. Jeżeli wyjdzie się na ten pagórek kilkaset metrów dalej ukazuje się zarośnięte już wyrobisko z którego wydobywano wapń. Od wyrobiska w stronę wspomnianej wyżej budowli będącej piecem do wypalania wapna prowadziły wąskie tory, po których transportowano go z góry do pieca. Tory ułożone były wokół gardzieli przez którą surowiec wsypywany był do pieca po czym łączyły się z powrotem z torami prowadzącymi do wyrobiska.
Rysunek jednego z dziećkowickich wapienników na podstawie starej fotografii.
Wapiennik liczy sobie już z górą sto lat. Wybudował go Jan Penczek, dziadek pani Hildegardy Duży, która opowiada nam historię tej budowli. Później przejęli go rodzice pani Duży, państwo Katarzyna i Wilhelm Penczek. Wapno wożono wówczas do Krakowa, Wieliczki, Brzezinki. Praca na wyrobisku była ciężka i niebezpieczna – w 1929 roku poniósł tam śmierć, uderzony odłamkiem skały wapiennej Wilhelm Penczek. Wapiennik przeszedł następnie w ręce brata Hildegary Duży, Wilhelma. Po wojnie wapiennik przejęty został w zarząd państwowy, aż wreszcie któregoś dnia zakończył pracę. Wtedy jednak – a było to w roku 1960 – wrócili do niego dawni właściciele, wnuczka Jana Penczka, Hildegarda Duży i jej mąż, Alojzy. Wapna palono jednak niewiele, tylko na własne potrzeby. Wreszcie, w 1968 roku piec wapiennika wygaszony został na zawsze.
Życie Mysłowic nr 26, 24 września – 8 października 1992 rok
cena 3.000 zł
Wapiennik znajduje się na ulicy Długiej.
Odradzamy eksplorowanie wapiennika bezpośrednio, ponieważ jest w złym stanie.
Najlepiej podziwiać go z odległości kilku metrów. Poniżej fotografie opisywanego wapiennika z 2021 roku.
Wapiennik współcześnie na mapach Google.