Krasowy

Krasowskie wapienniki

W dzielnicy Krasowy, przy końcu ulicy Kościelniaka stoi ruina dawnego, dobrze prosperującego wapiennika zwanego „Bołdysowym”. Trochę dalej – stoi jeszcze jeden, odmiennego kształtu, to wapiennik „Skibowy”.

 

- Te dwie ruiny to niemi świadkowie minionych lat, rozsypujące się tak jak ludzkie życie – mówi Karol Śmigiel, historyk amator z Krasów, zbieracz pamiątek swojej okolicy – Przeminą i one, znikną z krajobrazu, a o tym, że istniały przypomną pokoleniom jedynie zachowane fotografie.

 

wapiennik 12

Wapiennik "Bołdysowy"

 

Warto wybrać się w te strony, w okolice między Krasowami i Ławkami, choćby na rowerową przejażdżkę i zobaczyć te pamiątki dawnej świetności dwóch gospodarskich, bogatych rodzin.

 

Wapiennik „Skibowy” był kiedyś własnością rodziny Skibów, w prostej linii pochodzących od pierwszego wójta Katowic, Kazimierza Skiby.

 

- W tym miejscu niegdyś, w XIX wieku, stał wiatrak ale wzrost zapotrzebowania na wapno spowodował przebranżowienie się – mówi pan Śmigiel – i w jego miejsce powstał wapiennik, na początku wieku XX.

 

Działalność wapiennika „Skibowego” przypadła na lata po I wojnie światowej kiedy folwarkiem skibowym zarządzał Ignacy, wnuk Kazimierza Skiby, sołtys Krasów i wzorowy gospodarz. Wapno na budowę było rozprowadzane furmankami po całej okolicy.

 

wapiennik 13

 Wapiennik Skibowy

 

Wapiennik „Bołdysowy” powstał na początku XX wieku gdyż okazało się, że zapotrzebowanie na wapno wzrasta. Ten wapiennik był bardziej nowoczesny i wydajniejszy. Sprawił, ze „Skibowy” biedniał i popadał w zapomnienie. Wapno z Krasów w owym czasie było znane w okolicy z dobrej jakości i był na nie duży popyt. Rodzina Bołdysów do rozwożenia wapna miała (jedyna w okolicy) samochód ciężarowy, który sporo hałasował, ale stanowił atrakcję dla dzieci z okolicznych wiosek – mogły zobaczyć „prawdziwy samochód”, który opalany był węglem drzewnym, a kierowca musiał robić przymusowe przystanki celem naładowania go do pieca. Najpierw przestał wypalać wapno wapiennik „Skibowy” bo był mniejszy i mało wydajny. „Bołdysowy” pracował jeszcze po II wojnie światowej ale i on powoli zaprzestawał działalności wypierany przez wapno sprowadzane w workach przez powstałą w tym czasie Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska”. Wapiennik „Bołdysowy” podzielił los „Skibowego”, popadając w coraz większą ruinę. Dzięki takim osobom jak Karol Śmigiel pozostaną po nich chociaż krótkie wspomnienia jak po innych zabytkach tej miejscowości, które zachowuje dla potomnych w postaci zdjęć i zapisków. (das)

 

Życie Mysłowic nr 215, 18 sierpnia 2000, cena 2 zł