Nie zaleje nas

 

 

Sytuacja w jakiej znalazły się zalane miasta i wioski województw katowickiego, wrocławskiego i opolskiego jest tragiczna. Pozbawieni często dorobku całego życia mieszkańcy zalanych regionów teraz wespół z jednostkami Straży Pożarnych, Policji i wojskiem usuwają skutki powodzi. Akcja pomocy powodzianom trwa. Wsparcie finansowe i materialne napływa z całej Polski.

 

powodz 01

 

(xewo) W Mysłowicach ulewne deszcze nie wyrządziły większych szkód. Przez miasto nie przeszła żadna fala powodziowa, nikogo ni trzeba ewakuować. Jednak odpowiednie służby od pierwszych deszczowych dni lipca są gotowe na taką ewentualność.

 

- Oczywiście mysłowiczanie po ostatniej ulewie (w nocy z 20 na 21 lipca) zauważyli, że stan wody w Przemszy znacznie się podwyższył – mówi Włodzimierz Prus-Wiśniewski z Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej – ale tak naprawdę nie ma niebezpieczeństwa. Fizyczną niemożliwością jest aby rzeka, która płynie poniżej miasta – zalał je. Dlatego w planie obrony cywilnej taka ewentualność nie istnieje. Miejski Komitet Przeciwpowodziowy, który działa na podstawie zarządzenia z 18 stycznia 1996 roku podzielony jest na sekcje techniczną i społeczną. Sekcja techniczna ma za zadanie brać udział w komisyjnych objazdach rzek by ustalić w porozumieniu z odpowiednimi organami administracji państwowej stan zagrożenia powodziowego i zakres niezbędnych zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Do niej należy także rozpoznanie stanu przygotowania zagrożonych obiektów i terenów do wystąpienia powodzi. W przypadku klęski żywiołowej jaką jest powódź, sekcja techniczna powinna na podstawie informacji z Rejonowego i Wojewódzkiego Komitetu Przeciwpowodziowego, kierować drużyny ratownicze, dowódców jednostek organizacyjnych, które powinny świadczyć pomoc i zapewnić bezpieczeństwo ludności, stanu ich gotowości organizacyjnej do akcji przeciwpowodziowej. Powtarzam jednak, iż nie ma takiego zagrożenia.

 

W naszym mieście istnieją tylko dwa newralgiczne punkty, gdzie woda już się wdarła. Są to – osiedle Kołłątaja – tu zalane zostały piwnice blokowe, oraz tereny położone wzdłuż rzeki Bolinka – na granicy Sosnowca z Mysłowicami. Woda zalała także niektóre miejsca w dzielnicy Wesoła. Szkody górnicze na tym terenie spowodowały jego spadek i uniemożliwiają odpływ wody deszczowej.

 

- Zarówno na wałach wzdłuż Przemszy jak i w określonych miejscach przy ul. Kołłątaja Miejskie Przedsiębiorstwo Ulic i Mostów położyło przeszło 3000 worków z piaskiem. - relacjonuje prace związane z zabezpieczeniem wiceprezydent Jacek Stankowski.

 

W pierwszym przypadku, aby zlikwidować niebezpieczeństwo wylania, w drugim – by zmniejszyć rozmiary szkód spowodowanych przez Bolinkę. Zdaniem wiceprezydenta Jacka Stankowskiego bardzo duży wpływ na usunięcie zagrożenia powodziowego ma modernizacja kanalizacji miejskiej. W tym roku ma ruszyć budowa nowych kolektorów odpływowych. Wybudowane wzdłuż Przemszy, będą odprowadzać ścieki z miasta do przepompowni, z której kolektorem tłoczonym zostaną skierowane do sosnowieckiej oczyszczalni „Radocha”. Wodę deszczową kolektory będą kierować – przelewem burzowym – do rzeki Przemszy. Bardzo ważną jest kwestia wybudowania mostu łączącego Sosnowiec z Mysłowicami. Most umożliwi utworzenie nasypu kolejowego, który zabezpieczy miasto przed ewentualnymi skutkami powodzi. Wiceprezydent Stankowski potwierdził jednak, iż zagrożenie powodziowe w naszym mieście jest praktycznie równe zeru.

 

Życie Mysłowic nr 143-144, 25 lipca – 30 sierpnia 1997, cena 2 pln zł.