MYSŁOWICKA LEGENDA


Przed tysiącem lat, na terenie dzisiejszych ulic w Mysłowicach, szumiała puszcza pełna olbrzymich dębów, prastarych lip i modrzewiów (od nich to powstała nazwa sąsiedniego Modrzejowa). Miały one niezwykłą objętość i rozłożystość. W puszczach tych mieszkały niedźwiedzie, dziki, łosie, do wodopoju rzecznego dzisiejszej Przemszy, schodziły o zachodzie słońca stada saren i jeleni, w zaroślach nadrzecznych lęgły się bobry, zaś w Przemszy, szerszej wówczas, znajdowała się taka obfitość ryb, jakiej sobie teraz niepodobna wcale wyobrazić.


Pierwszą istotą ludzką, która się osiedliła, był mężczyzna zwany Myślimir. Zbudował sobie lepiankę na górze, na której dziś wznosi się zamek, i żył samotnie z oswojonym wilkiem, który towarzyszył jemu podczas łowów. Łożysko rzeki znacznie później zmieniło swój kierunek, gdzie dziś jest. Dawniej było koło samego Modrzejowa, a dzisiejszy wyciek to  był jeden z nielicznych stawów. Kupcy niemieccy, wożący rzeką towary do Polan, tu się często zatrzymywali i tu warzyli sobie jadło, którego im dostarczał Myślimir, a oni mu za to hojnie płacili. Myślimir był olbrzymiego wzrostu i równie wielkiej siły. Był tak silny, że kładł żubra jednym ciosem swej pięści. Tak głosi przynajmniej podanie; ile w tem prawdy – trudno dociec. Pierwsi osiedleńcy przybywający od strony grodu Kraka, mieszkali przy dzisiejszej ulicy Kaczej i trudnili się polowaniem, połowem ryb, a w późniejszych czasach tkactwem, od czego powstała nazwa ulicy Tkaczej później zmienionej na Kaczą (!).


Na przyjmowanie gości, tak się sadzili - jak mówią akta – że nawet o gościnę nie trzeba było ich prosić, bo co z połowu ryb i zwierzyny zebrali, wszystkiem szczodrobliwie częstowali, sławiąc tego, kto marnotrawniejszy. Sławni byli ze swego doświadczenia w przebywaniu rzek. Napadnięci lub zaskoczeni przez nieprzyjaciela, chowali się pod powierzchnią wody, trzymając w ustach długie trzciny, wewnątrz puste. W ten sposób całemi godzinami oddychali.


Pierwsze ślady istnienia Mysłowic pochodzą z 1015, a więc 900 lat temu. Mysłowice były wówczas małą osadą. Życie Mysłowic skupiało się na wzgórzu, gdzie mieszkał ród Myślimira, od którego następców Mysławów wzięła się nazwa Mysłowic. Dalej, poza wzgórzem i osadą ciągnęły się lasy, które jednak pomału znikły, co w znacznej mierze stało się w XIII wieku. Bagnisk, na dzisiejszych ulicach: Pszczyńskiej, Krakowskiej, Słupnej i ku Szopienicom, oraz tu gdzie dzisiaj są Modrzejów, Niwka i pola Sosnowkie, było najwięcej. Na miejscu Skotnicy były urodzajne łąki, co świadczy sama dzisiejsza nazwa. Tam, gdzie teraz jest Szabelnia, szła rzeka i wpadała do Przemszy zwana Brednicą, prawdopodobnie mowa to o dzisiejszej Brynicy, którą też zwali Brodnicą, a która jak i Przemsza, w Późniejszych czasach zmieniła swe koryto. Owa Brodnica po drodze tworzyła liczne małe jeziorka, po których podobno jeszcze został dzisiejszy staw koło Bogucic.


Tu też stał młyn Macieja Kuźnicy. Jeszcze w 1817 roku jest zanotowanych 16 stawów, należących do dóbr Mysłowice, a leżących blisko Brodnicy i Przemszy. W okolicy Promenady były mokradła do nieprzebrnięcia: ślad jeszcze dzisiaj pozostał na łąkach obok Misji Francuskiej i boiska "06". Tylko tam gdzie była góra zamkowa i wkoło niej, oraz koło Roździenia i przy szosie Katowickiej rósł las jeszcze w roku 1615. Zwierzyna normalnie zawsze należała do księcia. Książęta utrzymywali specjalnie wojska myśliwskie. Rzeźnicy musieli dostarczać łbów bydlęcych dla psów i wątrób dla sokołów. Całe osady szły z przymusu na obławy. Wszędzie wspierani i podejmowani przeciągali myśliwi z psami, licznym arsenałem sieci, pęt, wideł, oszczepów, łuków przez kilkudziesięciomilowe puszcze. Pędzili oni życie swobodne, pełne przygód i powabu. Owoce trudów myśliwskich przynosiły wieloraki pożytek. Solona w beczkach lub wędzona zwierzyna wędrowała do Niemiec.


Szynki pobierano nieraz jako podatek. Niektóre opłaty sądowe opłacało się tylko w kożuchach, Wtenczas nie znano tu innej monety, jak główki popielic i kun, czyli tak zwane "łecki i mordki". To też tępiono zwierzynę masowo, aż ją wytrzebiono. Tak więc miejscowość stawała się coraz bardziej cywilizowana. Ludności przybywało z roku na rok, lasy ginęły pod ciosami siekier, teren miasta rozrastał się. Później miasto już rzemieślników i kupców, stało się centrum handlowym położonym na skrzyżowaniu dróg lądowej i wodnej.


Ludwik Łakomy "ILUSTROWANA MONOGRAFJA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO", 1936, Nakładem i czcionkami Drukarni Wydawniczej E. PIECHA w Katowicach.

Mysłowicka legenda ukazała się również w wydaniu papierowym "Gazety Mysłowickiej" w sierpniu 2014 roku.