Mysłowicki rynek i ratusz z północną pierzeją z 1855 r. rys. Leonard Czarnota

 Mysłowice to jedno z najstarszych miast Górnego Śląska. Początki naszego miasta są tak odległe, że do dzisiaj w pamięci pokoleń zachowały się aż dwie różne legendy o jego powstaniu. Jedna z nich opowiada jak to w odległych czasach w miejscu Mysłowic rosła nieprzebyta puszcza.

 

 

Na wzgórzu (dzisiejszy park zamkowy) osiadł Myślimir, a za swojego kompana miał oswojonego wilka. Wspólnie polowali na zwierzynę, którą handlowali z kupcami z zachodu. Kupcy owi chętnie u Myślimira zatrzymywali się na odpoczynek. Pierwsi osiedleńcy na teren naszego miasta przybyli od strony grodu Kraka. Osiedli w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się ulica Kacza. Na początku trudnili się myślistwem i połowem ryb. Z czasem zajęli się tkactwem, od którego to zajęcia powstała nazwa ulicy – Tkacza. Z upływem czasu nazwę ulicy zmieniono na Kaczą. Pierwsi mysłowiczanie słynęli z wielkiej gościnności. Byli też pomysłowi – napadnięci przez wrogów potrafili w Przemszy pod powierzchnią wody ukrywać się oddychając przez rurki wykonane z trzciny… Z upływem czasu osada Mysławów, potomków Myślimira, przybrała nazwę Mysłowice. Tak brzmi w skrócie jedna z legend przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie.

 

Historia pisana naszego miasta zaczyna się od najstarszego zachowanego dokumentu z roku 1241. Jest w nim mowa o najeździe Tatarów i spaleniu przez nich miasteczka Mysłowice wraz z okolicznymi wioskami. Nie zachowały się dokumenty pisane, w których mowa by była o założycielach naszego miasta. Można przyjąć, że tak jak wiele starych osad naszego rejonu – Mysłowice powstawały według zasad panujących w XIII wieku. Odbywało się to w następujący sposób: zasadźca w imieniu właściciela ziemi i za jego przyzwoleniem wybierał miejsce pod budowę przyszłego miasta. W pracach tych pomagał mu nieodzowny mierniczy. Często na miejsce powstania miasta wybierano istniejące już osady, które przy tej okazji niejako porządkowano. Wytyczano miejsce centralne czyli rynek, od którego rozchodziły się prostopadle ulice. Wzdłuż ulic wyznaczano parcele budowlane. Regułą było, iż wójtem lub sołtysem danego miasteczka zostawał ten sam zasadźca, który je założył. Pochodził on najczęściej ze średniego stanu rycerstwa lub najbogatszej warstwy mieszczańskiej. Zapewne i w przypadku naszego miasta tak się sprawy potoczyły. Śladem tamtych wydarzeń jest park zamkowy, zwany tak z tego powodu, że stał w nim kiedyś drewniany zameczek. Jest to historycznie najstarsza część Mysłowic. Być może pomieszkiwał w nim rycerz Otton z Pilczy, który za zasługi otrzymał na własność w 1360 Mysłowice, a na dokładkę dostał również wsie Bogucice i Roździeń. Potwierdza to istniejący dokument z tegoż to roku. Przez kolejne stulecia zmieniali się właściciele Mysłowic. Nasze miasto przeżywało pożary, zarazy, powodzie oraz najazdy wojsk. Z kolejnymi wojnami o ziemie śląskie Mysłowice przechodziły pod władanie Czeskie, Węgierskie, Austriackie, Niemieckie i na koniec Polskie.

 

Najstarszy zachowany dokument potwierdzający istnienie rynku w Mysłowicach pochodzi z 1301 roku.

 

Miejski rynek stanowił od dawien dawna centrum życia publicznego. Odbywały się na nim targi, wymierzano na nim publicznie kary. Mysłowice z początku posiadały charakter obronny, więc były otoczone ostrokołem. Do miasta można było wjechać tylko poprzez dwie bramy miejskie. Brama zwana Bytomską znajdowała się na ulicy Bytomskiej w pobliżu Parku Zamkowego. Śladem po tamtych założeniach obronnych jest istniejąca do dzisiaj ulica Wałowa, wzdłuż której znajdował się wał usypany z ziemi i zakończony drewnianą palisadą. Ciągnął się on wzdłuż potoku i łączył z drugą bramą zwaną Krakowską, usytuowaną na dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej. Brama Krakowska znajdowała się niemalże w południowo-wschodnim narożniku rynku. Bardziej uważnym mysłowiczanom polecam przyjrzeć się kostce, którą jest wyłożona obecnie ulica Grunwaldzka. Innym kolorem zaznaczone są fundamenty tej bramy. Kolejną ciekawostką jest, że do bramy Krakowskiej wiódł drewniany mostek zwanym „małym mostkiem” lub „krakowskim mostkiem”. Wybudowany został nad potokiem o wdzięcznej nazwie „Struga”. W 1849 roku drewnianą konstrukcję mostka zastąpiono murowaną. W 1888 roku potok zasypano i zamieniono w miejski ściek. Podczas badań archeologicznych rynku i ulicy Grunwaldzkiej przeprowadzonych w roku 2001 archeologom „Struga” sprawiła nie lada kłopot. Wykop przy fundamentach bramy krakowskiej był zalewany przez płynący wciąż pod ziemią potok.

 

Nie znamy daty powstania pierwszego ratusza na mysłowickim rynku. Wiadomo, że w 1587 roku Mysłowice zostały splądrowane przez wojska Jana Zamoyskiego podczas walk z Habsburgami o tron polski. Mysłowice zostały wtedy spalone. Zniszczeniu uległy księga miejska i dokumenty przechowywane w drewnianej skrzyni w miejskim ratuszu, który również spłonął. Dopiero w dokumencie z roku 1657 pojawia się wzmianka o kolejnym ratuszu na mysłowickim rynku. Znajdowała się w nim gospoda oraz więzienie. Nad dokumentami i pieczęcią miejską opiekę sprawował burmistrz wybierany z rady miejskiej, która z kolei była wybierana spośród mieszczan na okres roku. Zaledwie kilkanaście lat później (1669 r.) ratusz ten spłonął wraz z 7 domami z północnej części rynku. Kolejny ratusz przetrwał do 1855 roku, kiedy to władze miejskie postanowiły go rozebrać i odbudować w pobliżu huty cynku Amalia, gdzie dzierżawiły go w celach mieszkalnych… Przechowywana była w nim istniejąca do dziś tak zwana „czerwona księga”, w której zapisywano sprawy wszelakie związane z naszym miastem. Księga swoją nazwę zawdzięcza kolorowi skóry, w którą została oprawiona. Kilka lat przed rozebraniem ostatni drewniany ratusz doczekał się znamion nowoczesności, bowiem w 1842 roku stanęła w jego pobliżu pierwsza w mieście latarnia oliwna oraz 5 lat później postawiono studnię z żelazną pompą. W tym czasie zaczęto budować dookoła rynku murowane domy. W 1873 roku wymieniono na rynku bruk.

 

W roku 1865 na rynek przeniesiono z dworca kolejowego stację telegraficzną, która tylko w ciągu jednego roku nadała około 1760, a odebrała 1700 depesz. Również pierwsza skrzynka pocztowa w naszym mieście została zamontowana na ostatnim drewnianym ratuszu. Pod koniec XIX w. na rynku w miejscu ratusza wybudowano fontannę. Po II wojnie światowej z fontanny została zdemontowana rzeźba przedstawiające figurki dzieci. W zastępstwie otrzymała ona nową rzeźbę – również z figurkami dzieci – które wyglądały jak straszydła z wesołego miasteczka. Jednak w latach 60-tych XX w. fontannę rozebrano definitywnie i wywieziono gdzieś w Polskę. Podobno istnieje ona do dzisiaj. W jej miejsce ówczesne władze miejskie zafundowały mysłowiczanom prostokątne „cudo”, które wyglądało jak wodopój dla bydła… Dopiero kilka lat temu nasi włodarze wybudowali na rynku ładnie stylizowaną nową fontannę. Przez wiele lat w zachodniej części rynku stała na kolumnie figura św. Jana Nepomucena, lecz podczas II wojny światowej władze niemieckie usunęły ją rzekomo z powodu problemów, jakie sprawiała w komunikacji na rynku…

 

Pierwszą w naszym mieście aptekę na rynku otwarto już w 1828 roku. Około 1907 roku powstało na rynku pierwsze w Mysłowicach Kino „Union”. Szyld kina głosił mieszkańcom miasta, że oto pod adresem Rynek 13 znajduje się „Kinophon – Theater”. W latach 20- tych XX w. wybudowano nowy budynek kina, które pod tą samą nazwą kontynuowało działalność. Po II wojnie światowej kino uruchomiono ponownie pod nową nazwą „Piast”. Do dziś o latach świetności kin w naszym mieście przypomina stojąca przy rynku smętna ruina po kinie „Piast”…

 

Wraz ze wzrostem liczebności mysłowiczan w mieście oraz na rynku zaczęły powstawać karczmy, winiarnie, restauracje. Jedną z pierwszych znanych pod adresem Rynek 4 była restauracja Agnieszki Chylińskiej. Przed I wojną światową w swoje progi gości zapraszała restauracja-winiarnia Johanna Kawy. Przed II wojną światową swoją restaurację zachwalał Wilhelm Galbas. Głosił on w reklamie iż „Restauracja Obywatelska” pod adresem Rynek 23 poleca łaskawej publiczności Wódki Baczewskiego i Kantorowicza, dobrze pielęgnowane piwa, zimne i gorące zakąski, salę na zebrania i salkę na posiedzenia oraz wieczorki familijne i wesela. Po II wojnie światowej tradycje „restauratorskie” kontynuowała m.in. Kawiarnia „Bajka”.

 

Przez ostatnie 160 lat na naszym rynku istniały wymiennie pod różnymi adresami: piekarnia, sklep rybny, jubilerzy, sklepy spożywcze (kiedyś zwane „składami kolonialnymi”), sklepy tytoniowe, zakład fotograficzny, szklarz, zakład fryzjerski, perfumeria, sklep sportowy, sklep obuwniczy…

 

Rynek nie był tylko miejscem zabawy i miłego spędzania czasu. Odbywały się na nim różne uroczystości o czym świadczą zachowane fotografie. Na rynku w 1920 roku miał miejsce ostatni apel Reichswerry przed wymarszem z naszego miasta. Podczas 20-lecia międzywojennego organizowano na rynku uroczystości państwowe, przysięgi żołnierskie, przekazanie sprzętu militarnego oraz inne o charakterze narodowym. Później na płycie rynku swoje wzniosłe chwile celebrowały władze niemieckie podczas II wojny – rynek udekorowany był wtedy symbolami III Rzeszy i na honorowym miejscu wisiał portret A. Hitlera. W tym samym miejscu zaledwie kilka lat później maszerowały pochody 1-majowe. Silne ręce ludu pracującego niosły dumne hasła oraz portrety Lenina i Stalina. Swoje miejsce na rynku przez wiele lat zawsze podkreślali wierni kościoła katolickiego. W tych samych miejscach budowano stacje drogi krzyżowej oraz ołtarze podczas uroczystości „Bożego Ciała”. 15 Września 1974 roku to jedna z najsmutniejszych dat w dziejach Mysłowic. Tego to dnia ówcześni włodarze naszego miasta zapatrzeni w świetlaną nowoczesną betonowo – asfaltową przyszłość kreowaną gierkowską wielką płytą z premedytacją rozpoczęli wyburzanie zabytkowej części naszego miasta. Nazwano to wtedy „rozbudową śródmieścia”. Sprytnie zacierając ślady przeszłości pomijano z premedytacją nazwę „stare miasto”, które do wielkich nowoczesnych planów nie pasowało. Pod dumnie brzmiącym sztandarem „Budujemy drugą Polskę” wmurowano kamień węgielny z tej okazji. Przez długi czas w jednej z witryn w rynku eksponowano wielką makietę nowego zagospodarowania przestrzennego Mysłowic według chorej wyobraźni ówczesnych włodarzy naszego miasta. Niewiele brakowało, a stare Mysłowice znalibyśmy tylko ze starych pocztówek i zdjęć. Jednak na szczęście nieśpiesznie realizowane prace przeciągały się. Wyburzanie stuletnich domów na rynku rozpoczęto dopiero w drugiej połowie lat 80- tych XX w. Zdążono jednak unicestwić północną część rynku. Wybudowano od nowa tylko narożnik tej części rynku, gdzie obecnie znajduje się bank. W wyniku przemian ustrojowych na początku lat 90-tych i dochodzeniu praw majątkowych byłych właścicieli parceli w północnej części rynku przez wiele lat nie działo się nic. Kolejni włodarze naszego miasta jako rozwiązanie problemu zafundowali nam jedynie przepiękny, żółty „rurapark”. Przy okazji remontu ulicy Grunwaldzkiej i Rynku przeprowadzono badania archeologiczne.

 

Dzisiaj na rynku królują ogródki piwne. Handel praktycznie zamarł. Coraz rzadziej organizowane są jakiekolwiek imprezy. Rynek nie stanowi już dla mysłowiczan atrakcyjnego miejsca do spędzania czasu. Przebywają na nim głównie amatorzy „bursztynowego” napoju. Popijając go są nieświadomi historii tego miejsca. Miejmy nadzieję, że lepsze dni dla mysłowickiego rynku jeszcze nadejdą.

 

Artykuł ten ukazał się na stronie Gazety Mysłowickiej 24 sierpnia 2011r.